sobota, 1 listopada 2014

( AlphaBAT ) F:ie - "Wstydliwy sekret"


(jeżeli ktoś nie wie to w to miejsce --> ____ wstawiacie swoje imię :) wasza 'kwestia' to pogrubiony tekst)

Wstałaś... Zwlekłaś się z łóżka jak zwykle o 6 rano. Twoi rodzice jeszcze smacznie spali. Szczerze im zazdrościłaś. Minęło pół godziny, a ty już byłaś odświeżona, ubrana i spakowana. Zjadłaś śniadanie i przygotowałaś się do wyjścia. Dzięki kubkowi pysznej kawy z mlekie byłaś gotowa na nadchodzący dzień w twoim 'ukochanym' liceum.
Wyszłaś coś koło godziny 6.50 i udałaś sie na przystanek autobusowy. Wsiadając do pojazdu, usłyszałaś jak ktoś wykrzykuje twoje imię.
-_____! _____, zaczekaj!
Dałaś znak kierowcy, by jeszcze chwilę poczekał. Po chwili zobaczyłaś Sanhę - swojego najlepszego przyjaciela od czasów gimnazjum. 
- Wielkie dzięki. Inaczej musiałbym chyba z buta zasuwać. - powiedział, opadając zdyszany na siedzenie obok ciebie.
- Spoko. Co, znowu zaspałeś?
Zakłopotany zaczął pocierać szyję.
- No tak jakby. - uśmiechnął się nieśmiało.
 Całą drogę rozmawialiście na różne tematy. Można było odnieść wrażenie, że wasza rozmowa nigdy się nie skończy. Mogliście rozmawiać na każdy temat. Głównie dlatego zostaliście przyjaciółmi. Wysiedliście na ostatnim przystanku, nie  przerywając dialogu.
W końcu jednak 'szczęście' musiało się skończyć. Dotarliście do szkoły i tu musieliście się rozdzielić. Sanha był rok od ciebie starszy, więc niestety nie byliście w tej samej klasie. Każde z was udało się pod swoją salę, ale przedtem obiecaliście sobie, że jak zwykle spotkacie się na przerwie.
Siedziałaś sobie na ławce, gdy nagle ktoś złapał cię za ramię.
- Siemka _____. Co tam u ciebie?
-O, hej Yuki. A w porządku, jak widzisz żyję. - odpowiedziałaś.
- Umiesz na kartkówkę z matmy?
-Oczywiście.. że nie.
- Heh, ja prawie całą nockę kułam, a i tak pewnie 3 dostanę.
- Bywa. A jak tam z balem? Kibum cię zabiera?
- Pewnie. A ty idziesz?
- Nie no co ty. Pogrzało cię? Nie mam z kim, a sama tam nie pójdę.
- To twój 'braciszek' cię nie zaprosił?
- Ile razy mam ci powtarzać, że Sanha nie jest moim 'braciszkiem' ? I nie, nie zaprosił mnie.
- O to nieładnie z jego strony, chyba będę musiała z nim pogadać.
- A tylko piśnij słówkiem na ten temat w jego towarzystwie to cię zamorduję.
- Dobra, już dobra. Nie spinaj się tak. Bierz rzeczy i wchodzimy do klasy.
To nie tak, że nie chciałaś iść z F:ie na bal, wręcz przeciwnie. Ty marzyłaś o tym, żeby tam z nim pójść (choćby dlatego, że od 2-3 lat zaczęłaś go traktować jak chłopaka, a nie jak starszego brata), ale nie byłaś tym typem dziewczyny, która się wszędzie wprasza. Także narazie siedziałaś cicho.
Lekcja minęła w miarę spokojnie. Nawet za spokojnie. Historyk tak przynudzał, że zaczęłaś rozważać drzemkę. W sumie naprawdę niewiele brakowało, a na serio byś zasnęła. W odpowiednim momencie zadzwonił dzwonek.
 Przerwę spędziłaś z Sanhą i Yuki, która bardzo sprytnie aczkolwiek niepotrzebnie
próbowała przepytać chłopaka, czy idzie na bal i kogo ewentualnie ze sobą weźmie.
- No Sanha, powiedz kto będzie twoją partnerką na balu?
- A po co ci ta wiedza?
- Oj no babska ciekawość. Powiedz pro~szę!
- _____, ratuj!
- Musisz jej powiedzieć, bo inaczej będzie cię męczyła 24/7.
- Dobra, powiem. No wiecie... jest taka jedna, ale nie wiem...
nie wiem czy się zgodzi...
- No ale kto to?! Imię, nazwisko, pesel, cokolwiek!
- Nie znasz jej.
- Ładna chociaż czy jakaś maszkara z pasztetu?
- Najładniejsza dziewczyna na całym świecie. Drugiej takiej nie ma. Jest zabawna, mądra, słodka i ma taki piękny uśmiech...
Momentalnie zbladłaś. Nie wiedziałaś, że F:ie się z kimś spotyka. Ale widać było, że się wkręcił i to nieźle. Byłaś bardzo ciekawa i zadrosna kto to i jakim cudem tak bardzo zawróciła mu w głowie.
- No no no, stary, bo nam całkiem odlecisz. Halo, Sanha!
 Lądujemy! Ziemia do Azjaty!
- Oj, weź przestań Yuki. I weź tę rękę sprzed mojej twarzy! Hej, _____ wszystko okey? Jesteś strasznie blada.
- Co? A, nie... Jest w porządku. Stresuję się prezentacją i tyle. - uśmiechnęłaś się smutno.
- A... Dobra... Dziewczyny ja uciekam. Widzimy się na następnej przerwie.
- Pa.
- Ej, serio stara wygladasz jak śmierć. Czekaj chwilę, może trochę zaboleć. - poszczypała cię w policzki. - Niby trochę lepiej. Dawaj wchodzimy.
Prezentacja przebiegła pomyślnie, mimo twoich ponurych myśli. W tamtej chwili każda dziewczyna wydawała ci się potencjalną partnerką F:ie. W każdej z nich doszukiwałaś się cech, o których mówił chłopak.
W takim stanie przeszłaś przez 2 lekcje i przerwę. Akurat miał być w-f. Przebrawszy się w strój, weszłaś na salę. Miałyście ją dzielić z męską częścią klasy twojego przyjaciela. Ku twojemu zdziwieniu nie mogłaś go nigdzie znaleźć. Przepytałaś chyba wszystkich chłopaków z jego klasy, ale nikt nic nie wiedział. Zmartwiłaś się. Zawsze ci mówił kiedy źle si czuje czy chociażby kiedy opuści lekcje. A teraz? Zniknął bez śladu. Na przerwie wysłałaś mu sms'a i po chwili otrzymałaś krótką odpowiedź -

'Przepraszam, źle się poczułem i poszedłem do domu. Nie martw się wszystko jest okey. Jutro będę już w szkole ;) '

Niestety nie pojawił się następnego dnia i jeszcze dwóch następnych. Wysyłałaś sms'y, dzwoniłaś. Nie dawał znaku życia. Teraz to byłaś przerażona. Nie poprawił tego nawet fakt, że najładniejszy chłopak w szkole zaprosił cię na bal.
Postanowiłaś, że jak tylko skónczą się lekcje pójdziesz do domu przyjaciela i zrobisz mu takie piekło, że do końca życia cie popamięta.
Jak pomyśłałaś tak zrobiłaś. Miałaś mord w oczach.
Zapukałaś do drzwi kilka razy. Po którymś tworzył ci Sanha. Był zaspany, rozczochrany, miał cienie pod oczami i pełno małych, czerwonych krostek oraz coś bardz podobnego do 'pokrzywki' na rękach, nogach i szyi.
Kiedy tam do niego szłaś, miałaś ochotę go ukatrupić i usmażyć ze skwarkami, ale teraz kiedy zobaczyłaś całego i zdrowego, cała twoja złość gdzieś wyparowała i się rozpłakałaś. Przez łzy zaczęłaś na niego krzyczeć i bić po klatce piersiowej.

- Pabo! Jak mogłeś mi to zrobić?! Ja tu od zmysłów odchodzę, martwię się, a ty mi nawet na sms'a nie odpiszesz! Jak mogłeś?! Nienawidzę cię! Nienawidzę!
F:ie jeszze nigdy nie widział cie w takim stanie. Nie myśląc wiele, przytulił cię i za nic nie chciał puścić. Cały czas próbował cię uspokoić. Obejmując cię, wprowadził do mieszkania i posadził na kanapie. Nie opuścił cię ani na chwilę, dopóki się nie uspokoiłaś. Przez cały ten czs głaskał cię po głowie i szepcząc do ucha, przepraszał cię. Kiedy wycierałaś ostatnie łzy, on przyniósł ci kubek gorącej herbaty. Chłopak usiadł obok ciebie i powiedział-
Mianhe, _____. Byłem naprawdę głupi. Nie chciałem, żebyś się zbytnio martwiła. Sam zresztą myślałem, że następnego dnia po wysłaniu tamtego sms'a, wróce do szkoły.
- No i dlaczego tak nie zrobiłeś?
- Bo widzisz... ja...
- Hmm?
-  Chodzi o to, że jestem chory. Cierpię na atopię. - widząc twoją minę, dodał-  Spokojnie, to nie jest zaraźliwe.
- Nie boję się. Tylko nie bardzo wiem na czym ta atopia polega.
- Widzisz te krostki i 'pokrzywkę' na moich rękach, nogach i szyi?
To właśnie atopia. Moja skóra jest pozbawiona ochrony przed niektórymi czynnikami i właśnie tak reaguje np. na kurz.
- No dobra.. Ale dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Bo... ja się tego strasznie wstydzę... Bałem się, że jak ci powiem to nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić... i że mnie zostawisz...
Rozumiałaś go. Ale jak mógł pomyśleć, że nie będziesz go lubiła a coś na co on nie ma kompletnie wpływu?
- Pabo! Ja ciebie? Za nic w świecie. - przytuliłaś tego głupka. - Lubię cię, ale a to jaki jesteś, a nie za to jak wyglądasz. Ale nigdy więcej nie wycinaj mi takich numerów, jasne? Masz mi mówić o wszystkim co cię dręczy.
- Arraso... skoro już przy tym jesteśmy to... jest taka jedna sprawa... _____, pójdziesz ze mną na bal?
- Hmm... Zaraz! Że co?! Ja z.. Tobą?! Jak to?
- Bo... ja, znaczy... ty... Kocham cię. - zarumienił się.
- Że co.. żee jak?! Zaraz... O kiedy ty.. no wiesz?
- Chyba od kiedy pierwszy raz cię spotkałem, a potem ... jeżeli nie chcesz to po prostu powi...
Zamknęłaś mu usta pocałunkiem. Twoim pierwszym, ale na pewno nie ostatnim. Był to długi pocałunek. Długi i pełen czegoś, czego żadne z was nie potrafiło opisać. Na chwilę oderwałaś się od chłopaka i wyszeptałaś tuż przy jego ustach.
- Też cię kocham i pójdę z tobą na ten bal.
Byliście szczęśliwi. Każde z was. Szczęśliwi i już na zawsze razem...





Oto przed wami mój pierwszy scenariusz. Przepraszam za wszelkie błędy i mam ogromną nadzieję, że wam się podobało. Jeżeli ostatnie momenty nie były zbyt roamntyczne, to również przepraszam, ale nie jestem zbyt dobra w opisywaniu takich momentów. Opinie zawsze mile widziane ^^

3 komentarze:

  1. Generalnie to mi się podobało. Spodziewałam się, że pójdą razem na bal, ale atopii nie przewidziałam. Na pewno wielkim plusem scenariusza jest to, że dialogi nie są przerysowane. Ładnie ci to wyszło i oby tak dalej. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, Twój pierwszy scenariusz jest naprawdę boski <3 Jest naprawdę ciekawy i miły do czytania. Czytałam już wiele i przyznam szczerze, że większość z nich była przesadna, a Twój czytało mi się naprawdę miło. Oczywiście czekam na kolejne i życzę Ci dużo takiej weny i pomysłów <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 Twój pierwszy, a ja go czytam jako ostatni xD
    Baaardzo mi się spodobał. Nie jest przesłodzony, ale ma w sobie coś uroczego <3
    Życzę Ci dużo weny i mam nadzieję, że kolejny scenariusz pojawi się już wkrótce ^_^

    OdpowiedzUsuń