poniedziałek, 10 listopada 2014

Kris/YiFan - "Koszykówka"



Wracałaś ze szkoły przygnębiona i zła. 
Rzucił cię chłopak, ot tak, bo mu się znudziłaś; twojej najlepszej przyjaciółki nie było cały dzień w szkole, więc nie bardzo miałaś z kim gadać;
 mieliście kartkówkę z historii, o której dowiedziałaś się dopiero przed lekcją, a do tego okazało się, że na następnej lekcji wf-u jest zaliczenie z koszykówki.
Wszystko byłoby ładnie pięknie, gdyby nie ten dupek i to , że z koszykówki byłaś ostatnia noga. 
Jedyne, co w miarę ci wychodziło to kozłowanie.
Z tego co zrozumiałaś, to ten 'sprawdzian' miał polegać na tym, że będziecie grać w kosza i oceniane będzie wszystko - praca w zespole, podania, ale przede wszystkim - rzuty.
Jednym słowem byłaś udupiona.
Wróciwszy do domu, poszłaś do swojego pokoju i bezradna rzuciłaś się na łóżko. Z głową wciśniętą w poduszkę
przeleżałaś 15 minut, gdy nagle do pomieszczenia weszła
twoja mama.
- Hej, _____ kochanie co się stało?
- Nic, po prostu jestem zmęczona. Mogłabyś mi zrobić herbaty?
- Pewnie, zaraz ci przyniosę.
Po chwili była z powrotem z kubkiem ciepłego napoju.
- Dzięki.
- Kochanie na pewno wszystko w porządku? Nie jesteś przypadkiem chora?
- Nie jestem chora. Tylko chodzi o to, że w piątek mamy zaliczenie z wf-u.
Nie wspominałaś o tym kretynie, który cię rzucił, bo znowu by było "A nie mówiłam? ".
Powiedzmy sobie szczerze - od początku go nie lubiła.
- No to nie masz się czym martwić. Przecież z siatkówki dobrze ci idzie.
- Ale my będziemy zaliczać koszykówkę.
- Aaa... No to nie możesz poprosić Kris'a o wskazówki albo korepetycje?
Rozpromieniłaś się.
- Całkowicie o nim zapomniałam! Dzięki mamo, jesteś genialna! -
uściskałaś swoją rodzicielkę.

Jakby sam diabeł cię gonił, popędziłaś do domu przyjaciela. Zadzwoniłaś domofonem i gdy tylko drzwi się otworzyły, wbiegłaś z zaskakującą lekkością na 2 piętro, gdzie mieszkał
chłopak. Prawie wyrywając drzwi z zawiasów, wparowałaś do mieszkania.
- WuFan! WuFan!
- Ciebie tez miło widzieć _____ . Poza tym, z tego co wiem, to na imię mam YiFan, a nie Obiad. - odezwał się wychodzący z kuchni chłopak. Kris uczył cię chińskiego od jakiegoś czasu, ale dalej zamiast YiFan nazywałaś go WuFan.
- Oj dobra nie czepiaj się. Musisz mi pomóc!
- Muszę? - wyglądał tak jakby nic go nie obchodziło,
 ale ty widziałaś tę iskrę ciekawości w jego oczach.
- Pro~szę, oppa. - zrobiłaś aegyo.
- O nie, na to się nie nabiorę. - odwrócił głowę, by zaraz znów na ciebie popatrzeć. - Aish! No dobra...
- Yay! Dziękuję, dziękuję. - przytuliłaś go.
- Dobra, to w czym ci pomóc?
- W piątek mam sprawdzian z wf-u. Konkretnie z koszykówki.
- I mam cię nauczyć grać?
- Ne.
- Ok, poczekaj chwilę.
Wziął leżącą w pokoju piłkę, założył kajaki, potocznie zwane butami i poszliście na najbliższe boisko. Całe szczęście nikogo tam nie było.
- _____ zobaczymy najpierw jak ci idzie z rzucaniem.
"O cholera, tylko nie to... "
- Rzucaj stąd. - powiedział brunet i pokazał na miejsce niedaleko od kosza.
Stanęłaś w wyznaczonym punkcie i rzuciłaś. Piłka minęła się z celem.
Niechętnie popatrzyłaś na Kris'a. Jego wzrok wyrażał czyste zdumienie i szok. Nie dziwiłaś się, no bo jak można było nie trafić z takiej odległości?!
- Spróbuj jeszcze raz.
Powtórzyłaś rzut. Znowu pudło. Chłopak pokręcił głową i powiedział:
- Jeszcze raz.
Znowu to samo - rzut i  nie trafiłaś.
- _____ źle trzymasz piłkę. Jeżeli się nie mylę, to nie skupiasz się też na rzucie i takie są skutki.
Od dziecka miał takie spojrzenie - świdrujące i sprawiające wrażenie jakby miał ochotę cię zabić.
- Młoda, popatrz. Kładziesz prawą rękę na piłce, o w tym miescu, a lewą zaraz obok. Potem wystarczy podskoczyć i rzucić. - Piłka okręciła się kilka razy na obręczy i wpadła do kosza. - Rozumiesz?
- Chyba tak... - odpowiedziałaś cicho.
- Hej, _____ spokojnie. Na pewno ci się uda, musisz tylko trochę poćwiczyć. Przecież przyszedłem tu żeby ci pomóc i mam zamiar to zrobić. - uśmiechnął się lekko.
- Okey... Postaram się.
Wzięłaś piłkę.
- Znowu źle.
Położył swoje ciepłe dłonie na twoich. Umieścił wasze dłonie w odpowiednich miejscach i nie zabierając rąk pomógł ci rzucić.
Piłka odbiła się od tarczy i wpadła do kosza.
Zaczęłaś skakać jak wariat. Przytuliłaś swojego 'trenera', a on oddał uścisk.
- A widzisz? Mówiłem, że ci się uda.
- No ale to tylko dlatego, że ty mi pomogłeś.
- W takm razie spróbuj teraz sama.
Skorzystałaś ze wskazówek Kris'a i znowu ci się udało. Twoja radość i pewność siebie z każdym kolejnym rzutem rosła.
Nawet nie zauważyliście kiedy zrobiło sie ciemno i musiałaś wracać do domu. Podziękowałaś YiFan'owi za lekcje, pożegnałaś się i udałaś się w drogę powrotną.
Spotykaliście się jeszcze przez 3 kolejne dni. Za każdym razem
szło ci coraz lepiej. Oststniego dnia chłopak postanowił, że
zagracie jeden na jednego. Wygrałaś, ale tylko dlatego, że Kris dawał ci fory. Udawałaś, że nic nie zauważyłaś. Poza tym chłopak był dumny z twoich postępów. Zauważyłaś nawet, że częściej się uśmiechał niż zabijał cię wzrokiem. Cieszyło cię to, czasami nawet bardziej niż poprawa twoich koszykarskich umiejętności.

W końcu nadszedł piątek i dzień sprawdzianu.
Trochę się denerwowałaś, ale nie miałaś zamiaru zrezygnować. Kiedy zaczął się wf i miałyście podobierać się w drużyny, ty jak zwykle zostałaś wybrana ostatnia.
Kiedyś byś się im nie dziwiła. Dzisiaj jednak, to miało się zmienić.
Mimo zdenerwowania weszłaś na boisko i grałaś najlepiej jak tylko mogłaś.
Dzięki temu trafiłaś dwa razy do kosza.
Wszyscy byli zaskoczeni twoją grą, ponieważ do tej pory uważali cię za 'ciapę', a teraz? Teraz grałaś o wiele lepiej.
Trenerka była z ciebie dumna i wystawiła ci 5+.
Twoje szczęście nie miało granic. Jak tylko skończyłaś zajęcia, pobiegłaś do domu przyjaciela, by pochwalić się swoim sukcesem. Wpadłaś do mieszkania przyjaciela i rzuciłaś mu się na szyję.
- Zdałam! Zdałam! Zdałam!
- Świetnie! Wiedziałem, że ci się uda! Na ile?
- Na 5+. - odpowiedziałaś z dumą.
- Tylko tyle? Słabiutko kochana. - zrobił minę typu - "Mogłaś się bardziej wysilić".
- Nie przeginaj... 5+ to bardzo dobra ocena. Biorąc pod uwagę moje umiejętności... - zasmuciłaś się trochę.
- Przecież żartuję! - poczochrał cię po głowie - To co idziemy to uczcić?
- Ale ty stawiasz.
- Niech ci będzie.
Chłopak wziął bluzę i poszliście do kawiarni, niedaleko od jego mieszkania. Po drodze zauważyłaś swojego byłego z jakąś pustą blondyneczką.
Nie chciałaś dać po sobie poznać, że wasze rozstanie jakoś cię ruszyło.
- Obejmij mnie w talii. - syknęłaś do Kris'a.
- Co? - zapytał zaskoczony.
- Obejmij mnie w talii. Szybko!
Kiedy się mijaliście, twój ex popatrzył na ciebie ze zdziwieniem, lecz szybko się opanował,
a ty odpowiedziałaś mu drwiącym uśmieszkiem.
 Nawet nie zauważyłaś, że przez resztę drogi YiFan cię obejmuje.
Do tej pory milczący, nagle się odezwał.
- Nie wytrzymam tego dłużej...
- Mwoh?
- Ja... Nie daję rady...
- Kris, o czym ty gadasz?
- Bo... chodzi o to, że ja ... znaczy... Znaczysz dla mnie więcej, niż... przyjaciółka, albo młodsza siostra. _____, ja... ja się w tobie zakochałem. Od pierwszej chwili, gdy cię poznałem.
Dłużej nie mogę tego ukrywać.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Totalnie cię zamurowało.
- Jeżeli teraz uciekniesz, zrozumiem to. Po prostu chciałem, żebyś wiedziała.
Popatrzył na ciebie smutno. Jednak w tym spojrzeniu kryła się maleńka iskierka nadziei.
Trzepnęłaś go ręką w ten wielki, pusty łeb.
- Ała! Za co to?
- Za to, że pomyślałeś, że mogłabym cię zostawić... głupolu. I za to, że do tej pory nie zauważyłeś,
że mi też na tobie zależy.
- Czyli... to znaczy, że mogę zrobić tak...
Pocałował cię w usta. Kiedy się od ciebie oderwał, powiedziałaś:
- Jak najbardziej. Nie obrażę się, jeżeli zrobisz o jeszcze raz. - uśmiechnęłaś się zawadiacko.
- Ach tak?
- Mhm...
I znowu złączyliście wasze usta w namiętnym pocałunku...




Mam nadzieję, że się podobało ^^ Chciałam to wstawić w urodziny YiFan'a, niestety problemy techniczne nie pozwoliły mi na to... Jeżeli wykryliście jakiekolwiek błędy to przepraszam.
Chciałabym ogromnie podziękować mojej najlepszej przyjaciółce - Orube, za udostępnienie mi swojego komputera, gdyż bez tego, to opowiadanie nie pojawiłoby się jeszcze przez jakiś czas <3
Jeżeli dotychczasowe opowiadania wam się podobały, zapraszam do obserwowania.





2 komentarze:

  1. Aw, no i znowu miło mi się czytało ^^
    Takiego nauczyciela to i ja mogę mieć xDD
    Orube dzięki Ci ! <3
    Mam nadzieję, że za niedługo będzie kolejny wpis ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, to takie słodkie, zabawne i kochane jednocześnie <3 Nic dodać, nic ująć, po prostu boski sceariusz <3

    OdpowiedzUsuń