poniedziałek, 22 grudnia 2014

( GOT7 ) Yugyeom - "Coraz bliżej święta"


Dwa dni.
Tyle zostało do świąt Bożego Narodzenia, a ty dopiero dzisiaj wzięłaś się za przygotowania...
Jakże to było dla ciebie typowe. Wszystko na ostatnią chwilę.
Było piętnaście po dwudziestej drugiej. Spałaś przez pół dnia, potem osiem godzin sprzątania, a teraz mijała druga godzina twojego sterczenia w kuchni. Przez ten czas nie miałaś ani chwili przerwy. Słaniałaś sie na nogach, a twoje ciało domagało się choć odrobiny odpoczynku.


- YAH! Yugyeom zostaw to!  Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie wyżerał ciasta?!
- Ale _____ noona to jest takie dobre... - powiedział i zrobił aegyo.
- Aish, dobra... Ale idź ty już lepiej spać. Jest dwudziesta druga. Małe dzieci juz dawno lulają.
- Ej! Nie jestem mały! Poza tym mogę ci pomóc.
- Nie trzeba. Możesz już iść.
- Ale noona, ja naprawdę...
- Tak, tak. Yugyeom idź już, przeszkadzasz mi.
Zrobiło się dziwnie cicho. Popatrzyłaś w kierunku miejsca gdzie stał chłopak. Widać było, że zabolały go twoje słowa.
Było ci strasznie głupio i przykro.
- Yugi, przepraszam. Ja naprawdę nie to miałam na myśli.
To wszystko przez to zmęczenie. Bardzo cię przepraszam.
- Nie musisz, noona. Ja chyba naprawdę się położę...
- Yugyeom, no weź. Proszę, nie obrażaj się.
-  Nie obrażam się. Po prostu jestem zmęczony.
Pomachał ci słabo na pożegnanie lekko się uśmiechając i po chwili już go nie było. Wiedziałaś, że się obraził. Znałaś go nie od dziś i widziałaś kiedy kłamie. Teraz już nikt nie stał ci nad głową i nie paplał o byle czym. Stwierdziłaś, że ta cisza jest bardziej nieznośna niż przekrzykiwanie się wszystkich chłopaków z GOT7.
Zostałaś sama z całym tym bajzlem na głowie.

Przez kolejne cztery godziny byłaś zajęta przygotowywaniem jedzenia dla ośmiu osób. Nielada robota, ale jakoś dawałaś radę.
Byłaś w trakcie wykładania ostatniej partii ciastek na talerz, kiedy poczułaś, że czyjeś ręce delikatnie wsuwają sie w przestrzeń między twoimi łokciami a biodrami i jedna z nich oplata na twojej talii. Wyczułaś czyjś gorący oddech na szyi.
- Yah! Jackson, zboczeńcu! Co ty odwalasz?! - krzyknęłaś i już chciałaś sie odwrócić do chłopaka, ale on cię zablokował.
- Kobieto nie drzyj sie tak. Chcesz chłopaków pobudzić czy co?
Poza tym nie pochlebiaj sobie aż tak. Chciałem wziąść ciastko, a nie cię zgwałcić.
- Wara, bo zaraz dostaniesz chochlą.
- Jak zwykle urocza - nie widziałaś tego, ale byłaś pewna, że w tej chwili uśmięchnął się - Już nie przesadzaj. To tylko jedno ciastko, okey?
- Nie.
- Oj _____, nie bądź taka. To tylko jedno ciasteczko, a ja jestem taaaaaki głodny. Poza tym twoje ciastka są najlepsze na świecie.
"O nie stary. Nie ze mną te numery. Na mnie twoje aegyo już dawno nie działa."
Chłopak zauważył, że jego podstęp się nie udał, więc zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałaś. Przytulił cię. Od tyłu.
Tak jak podejrzewałaś, Jackson nie miał na sobie koszulki. Dawało się to bez trudu wyczuć.
- Noona? Hyung? - do kuchni wszedł Yugyeom.
Sadząc po jego minie, sytuacja między tobą a Jackson'em musiała wygladać co najmniej dwuznacznie. Ty - przyparta do blatu, on - paradujacy z abs'em na wierzchu i przytulający cię od tyłu.
Jackson w końcu cię puścił i zwrócił się do maknae:
- Młody czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogłem i... chce mi sie pić -odpowiedział najmłodszy, wciąż w lekkim szoku.
- Aaa, _____ mogłabyś dać mu wody?
Nalałaś wody do szklanki i podałaś Yugyeom'owi.
- Dobra to ja zbijam spać - oznajmił Jackson.
Na odchodne mrugnął do ciebie i tyle go widzieliście.
Między tobą a maknae zaległa niezręczna cisza.
- Muszę ci coś ... - zaczęliście jednocześnie.
- Ty pierwszy.
- Noona ja... chciałem cię przeprosić. Zachowałem sie jak dzieciak, a nie pomyślałem, że faktycznie możesz być zmęczona.
W końcu tyle dla nas robisz...
- Yugyeommie.. ja też chciałam cię przeprosić. Za moje słowa. Nie powinnam tego mówić.
Uśmiechnął się nieśmiało.
- Czyli zgoda?
- Zgoda.
Przytuliłaś go.
- Dobra, a teraz idź już spać. Jutro macie ciężki trening.
- A co z tobą?
- Ja już kończę. To już ostatnia blaszka.
- Na pewno nie potrzebujesz pomocy?
- Nie, możesz iść.
- Okey, to.. Dobranoc.
- Branoc.
Chłopak poszedł do pokoju, a niedługo potem również i ty udałaś się na od dawna upragniony wypoczynek. Zasnęłaś, ledwo przyłożywszy głowę do poduszki.

Następnego dnia chłopaki mieli przez caly dzień trening, więc mogłaś w spokoju wysprzątać dorm (bo znowu zdąrzyli zrobić bajzel). Sprzątałaś aż do powrotu chłopaków, czyli późnego wieczora. Efekt był olśniewający. Wszystko było perfekcyjnie wyczyszczone lub jak to opisał Jackson - wylizane. Po powrocie, chłopaki podgrzali sobie 'obiad' i poszli spać. Ty zostałas w kuchni, pozmywałaś i zrobiwszy sobie herbatę, zaczełąś czytac książkę. Nie zauważyłaś nawet kiedy minęły dwie godziny. Miałaś właśnie iść do swojego pokoju, kiedy do kuchni wszedł zaspany Yugyeom.
- Yugi, cos się stało?
- Noona... Miałem koszmar - odparł maknae.
Popatrzyłaś ze współczuciem na chłopaka.
- Siadaj. Zrobię ci gorącego mleka, dobrze?
Pokiwał głową i przetarł zaspane oczy. Wyglądał wtedy naprawdę słodko.
- Nie będziesz miał nic przeciwko jak wypiję z tobą?
Stanowczo pokręcił głową, rzucając włosami na wszystkie strony.
Zaśmiałaś się cicho.
Po kilku minutach mleko było gotowe. Rozlałaś je do waszych ulubionych kubków, podałaś jeden z nich ciemnowłosemu i usiadłaś obok niego.
- O czym był ten koszmar? Jeżeli oczywiście to nie sekret -zapytałaś między jednym łykiem a drugim.
- Ale nie wygadasz nikomu, prawda?
- Obiecuję.
- No więc... Śniło mi się, że osoba, którą lub.. jest mi bliska, zostawiła mnie, zaczęła lu... spędzać czas z kimś innym i... zapomniała o mnie.
Musiało to być dla niego naprawdę straszne, bo w kącikach jego oczu pojawiły się łzy i tak mocno zacisnął palce, że aż kostki mu pobielały.
Wytarłaś mu policzki i w uspokajającym geście położyłaś dłoń na  jego rękach.
- Hej, nie płacz mi tu. Przecież to tylko sen.
- A-ale ja słyszałem, że sny są prorocze i boję się, że ona... że ta osoba naprawde zniknie!
- Wiesz co mi powiedziała kiedyś moja babcia? Że sny ostrzegają nas przed tym co sie wydarzy i w ten sposób dają nam szansę do zmienienia biegu wydarzeń. Kto wie, może ta osoba nie zniknie, a zamiast tego stanie ci się jeszcze bliższa?
- A-Ale...
- Zresztą, zamiast tyle gadać i zamartwiać sie na zapas, może przeszedłbyś do działania?
- N-No ale..
- Ona wie, że istniejesz?
- Chyba tak.
 - Jesteście na poziomie przyjaciół?
- Może nawet bliskich.. - wyszeptał - Tak mi sie zdaje..
- No. W takim razie zabierz ją gdzieś. Nie musisz mówic, że to randka. Jutro Wigilia, a więc idealna okazja do tego.
- Ale gdzie? Jeszcze nigdy nie byłem na randce.
- To zależy co ona lubi. Chociaż zamiast tego możesz jej po prostu dać jakiś prezent i powiedzieć co ci leży na sercu. To twój wybór.
- Dobra, postaram się. Komawo noona.
- Grzeczny maknae. Ale lepiej się pospiesz. Z takimi sprawami nie warto czekać. Hwaiting!


W końcu nadeszła Wigilia. Chłopaki znów wcześnie rano opuścili dorm, ale tym razem mieli wrócić kilka godzin wcześniej. Tak, abyście wszyscy razem mogli świętować Boże Narodzenie. Cały dzień zleciał ci na przygotowywaniu wystroju, ubieraniu choinki (którą chłopcy wcześniej załatwili, ale nikomu nie chciało się jej ubrać) itp. Kiedy GOT7 wróciło do dormu (niestety bez maknae, ktory gdzieś przepadł), wszystko było już gotowe. Zaczęliście świętowanie. Wszyscy wychwalali twoją kuchnię, co nielada cię cieszyło. W końcu przyszedł czas na wręczanie sobie prezentów. Dostali je wszyscy, oprócz ciebie.
- _____ byłas grzeczna w tym roku? - zapytał Jackson.
- Jeszcze jak. Naprawdę we mnie watpisz?
- W taki razie mamy dla ciebie coś specjalnego! - wykrzyknął BamBam.
Wszyscy wybiegli z pomieszczenia i po chwili wrócili z ogromnym pakunkiem.
- Kupiliście mi w końcu czołg?
- Coś znacznie lepszego - odparli wszyscy z szelmowskimi uśmieszkami na twarzach.
"Ej dobra, coś tu jest bardzo nie halo. Mam sie bać?"
Z niemałym trudem otworzyłaś misternie zawinięty prezent i twoim oczom ukazał się zawstydzony.. YUGYEOM?!
Zdezorientowana popatrzyłaś na resztę zespołu.
- Co się tak paczasz? Chciałaś prezent to go masz - rzucił Jackson.
Po chwili wszystko zaczeło ci się układać w logiczną całość.
Odwróciłaś się w stronę maknae.
- Dobra, wycieczko koniec zwiedzania na dziś i rozejść się. Nasze gołąbki mają sobie coś do wyjaśnienia - odezwał się J.B.
Zgodnie z poleceniem lidera wszyscy rozeszli sie do pokoi razem ze swoimi prezentami.
- Saranghae noona - zawstydzony chłopak ukrył twarz w dłoniach.
- Yugyeom..
Zero reakcji.
- Yugi...
Znowu to samo.
- Yah! Kim Yugyeom, chciałabym ci coś powiedzieć, więc czy mógłbys na mnie spojrzeć?
Nieśmiało odsłonił twarz, a wtedy ty cmoknęłaś go w usta.
- Też cię kocham pabo.





Scenariusz dla K-Panda
Omo! Skończylam nareszcie... jestem tak wypompowana, że nie mam sił pisać nic od siebie. Po protu ma nadzieję, że się podobało. Dobranoc *chrrrr~ *

7 komentarzy:

  1. No, a teraz ten komentarz na który najbardziej czekasz <3
    Nie przeczytałam do końca, właściwie to byłam na początku i już stwierdziłam, że warto było czekać xDD Przedstawiłaś tutaj Yugyeoma tak słodko, że będę to codziennie czytać, a tym bardziej w gorsze dni <3
    Jackson... ach ten Jackson, normalnie really real xD I ten boski tekst: "Młody czemu nie śpisz?" Zapamiętam go sobie, a nawet zapisze xD
    Nie mogłam się opanować, cały czas się śmiałam.. Chyba Twój najlepszy scenariusz xDD I ta końcówka <3 Ja chce tak naprawdę <3
    Dziękuję Ci bardzo, to było wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo! Ale żeś sie rozpisała onnie xD Bardzo dziękuję za twoja opinię, jak również za kartkę i prezenty - są cudne! <3

      Usuń
  2. świeeeetny!

    co powiesz na wspólną obserwację? ;* zacznij i daj znać u mnie abym mogła się od razu odwdzięczyć. MÓJ BLOG--->KLIK♥

    OdpowiedzUsuń
  3. *awww* jakie to kochane <3 Taki nieśmiały ten nasz maknae <3 *awww* <3
    A co do Jackson'a... no cóż... kocham tego debila xD

    OdpowiedzUsuń